Magda pracuje w klubie. Mówi, co robią żonaci po 40-tce

Magda pracuje w klubie. Mówi, co robią żonaci po 40‑tce

Barmanka mówi, co robią mężczyźni po 40-tce / zdjęcie poglądowe
Barmanka mówi, co robią mężczyźni po 40-tce / zdjęcie poglądowe
Źródło zdjęć: © Getty Images, | Assembly
Aleksandra Lewandowska
26.04.2024 19:00, aktualizacja: 26.04.2024 19:51

Magda pracuje w klubie, za barem. Joanna - w hotelowej recepcji. Obie dzielą się sytuacjami z nagabującymi żonatymi mężczyznami, którzy dla jednej przygody zdejmują obrączkę i ruszają na podbój. - Nigdy nie interesują się kobietami w swoim wieku. Zawsze są to dwudziestoparolatki - mówi Magda.

Zazwyczaj zaczyna się od zwykłej zaczepki. "Co u ciebie?", "Jesteś tu sama?", "Aż dziwne, że jeszcze nikt nie poprosił cię do tańca". Potem powoli przechodzą do konkretów. Chcą postawić drinka, pytają o dalsze plany na wieczór, potencjalnego partnera lub partnerkę. Puszczają uśmieszki i "oczka", myśląc, że nikt nie widział, jak kilka minut wcześniej zdejmowali obrączkę.

- Takie sytuacje mają miejsce notorycznie. Pracując przy barze, nie da się nie słyszeć, jak wyglądają te podrywy - wychodzące najczęściej od mężczyzn po 40-tce, którzy podchodzą do młodych dziewczyn, czasem ledwo 20-letnich - ujawnia Magda Zawadzka, która pracuje w klubie.

Dalsza część artykułu pod materiałem wideo

Zdejmują obrączki i ruszają na podbój

- W tej pracy widziałam już chyba wszystko - oznajmia Magda. O żonatych mężczyznach, którzy szukają przygód w klubach, "mogłaby napisać książkę".

- Podchodzą do baru, czasem w grupce, jeszcze z obrączkami. Po kilku głębszych je zdejmują i ruszają na podbój. Najczęściej zaczynają od nas, dziewczyn za barem. Kiedy uświadomią sobie, że nie ma szans na nic więcej, "podbijają" do młodych dziewczyn. I chcę to zaznaczyć, bo praktycznie nigdy nie interesują się kobietami w swoim wieku. Zawsze są to dwudziestoparolatki - zdradza w rozmowie z Wirtualną Polską.

Jak dodaje, część dziewczyn odrzuca ich zaloty. Część jednak na to "leci". 20-latki chętnie przyjmują propozycje drinków czy dalszej zabawy w innym miejscu. Zdarza się niestety, że przed wyjściem z klubu są już bardzo nietrzeźwe - i nie tylko one, bo wspomniani 40-latkowie również są pod wpływem alkoholu, który - jak mówi Magda "przestawia im co nieco w głowie". Zapominają, że w domu czeka na nich żona.

- Kiedyś mieliśmy taką sytuację, że nagle do klubu wpadła żona jednego z mężczyzn, który tańczył sobie wtedy z jakąś młodą dziewczyną. Nie wnikam w to, jak dowiedziała się o tym, gdzie jest jej mąż, ale to, jaki pokaz dała - tego nie da się zapomnieć. Jego złapała za koszulę, ją odepchnęła tak, że wleciała na DJ-kę. Szybko musiała wkroczyć ochrona, bo kobieta była nie do powstrzymania - opowiada.

"O której pani kończy? Może mnie pani oprowadzi?"

Okazuje się jednak, że takie sytuacje nie mają miejsca wyłącznie w klubach, a także w hotelach. Joanna z Krakowa wyjawia w rozmowie z Wirtualną Polską, że takich historii ma "na pęczki". Jako recepcjonistka wielokrotnie otrzymywała różnorakie propozycje.

- Wchodzą do hotelu i podają dowód jeszcze z obrączką. Propozycje padają, kiedy tej obrączki już nie ma, ale widać ją odciśniętą na palcu. Wtedy zaczynają się pytania: "O której pani kończy? Może mnie pani oprowadzi?". W odpowiedzi otrzymują od nas-recepcjonistek mapkę, na której wszystko jest zaznaczone - oznajmia Joanna.

W ciągu kilku lat pracy w hotelowej recepcji, ma co wspominać.

- Pewien gość zapytał mnie, czy mój mąż nie ma nic przeciwko, że taka miła i ładna kobieta pracuje w hotelu. Zapytałam go: "A co w tym złego?". Odpowiedział, że przecież taką piękną kobietę ktoś może porwać i już nie oddać. Żeby zakończyć tę konwersację, powiedziałam, że "narzeczona jest spokojna, bo kobiety nie porywają" - opowiada.

- W pierwszej chwili zgłupiał i nerwowo się zaśmiał. Co gorsza, kiedy wrócił wieczorem do hotelu lekko podpity, zapytał, czy narzeczona mnie odbierze, bo może obydwie go odwiedzimy w pokoju - dodaje.

"Kobiety też potrafią"

Joanna nie ukrywa, że nie tylko mężczyźni potrafią się dobrze bawić, kiedy obok nie ma męża lub żony. - Kobiety nie są takie niewinne. Swoje też potrafią - zdradza.

Z kilkuletniej obserwacji mówi, że "druga natura" kobiet wychodzi najczęściej podczas wyjazdów służbowych.

- Pamiętam, kiedy przyjechała grupa poważnych biznesmenów i biznesmenek, chyba na jakąś konferencję. Wieczorem miała odbyć się ich impreza firmowa. Nie wiem co się działo na tej imprezie, ale następnego dnia okazało się, że tylko połowa przypisanych im pokojów była zajęta, bo większość spała w innych – ujawnia.

Nieco inaczej mówi o kobietach Magda.

- Mężatki przychodzą razem z przyjaciółkami i faktycznie, podrywają młodszych facetów, ale zazwyczaj kończy się to tylko na podrywie. Kiedy ci zaczynają chcieć od nich już czegoś więcej, raczej się wycofują. Ale myślę, że to ciekawe, że młodych mężczyzn nie zniechęcają obrączki. Wręcz przeciwnie. Im kobieta starsza, dojrzalsza, tym lepiej. Obrączka nie jest dla nich problemem - zauważa.

"Nazwał mnie małą..."

Julia podzieliła się sytuacją z klubu w poście udostępnionym w mediach społecznościowych. Z perspektywy młodej kobiety, która od czasu do czasu wybiera się tam z przyjaciółkami, stwierdza, że "zachowanie niektórych kobiet i mężczyzn jest poniżej godności".

- Napisałam o nieprzyjemnej sytuacji, chociaż takie nie zdarzają się często, przynajmniej w moim przypadku. Mężczyzna był ode mnie sporo starszy, koło 50-tki. Siedział niedaleko, więc widziałyśmy z przyjaciółkami, że wcześniej miał obrączkę, którą schował do kieszeni. Chciał mi postawić drinka. Kiedy zaczęłam mu odmawiać, powiedział, "żebym nie była takim niewiniątkiem", że "możemy się zabawić" - opowiada Julia.

- Po kilku minutach jego gadania, którego miałam już dosyć, zapytałam, co powie jego żona, kiedy dowie się, że podrywa w klubie młodsze dziewczyny i chowa obrączkę do kieszeni. I pewnie nie byłabym taka odważna, gdyby nie przyjaciółki obok. Ścięło go. Zrobił się cały czerwony i nazwał mnie "małą ź****" - dodaje.

Razem z przyjaciółkami zdecydowała się wtedy wyjść z klubu. Wszystkie stwierdziły, że wolą to zrobić "dla bezpieczeństwa".

W rozmowie wspomina także sytuację, która przytrafiła się jej koleżance. - Ta jest akurat zabawna. Facet się bardzo starał, żeby jej zaimponować, ale niestety, w pewnym momencie obrączka wypadła mu z kieszeni. Machnął ręką i sam wyszedł - oznajmia.

Aleksandra Lewandowska, dziennikarka Wirtualnej Polski

Zapraszamy na grupę FB - #Wszechmocne. To tu będziemy informować na bieżąco o terminach webinarów, wywiadach, nowych historiach. Dołączcie do nas i zaproście wszystkie znajome. Czekamy na was!

Masz newsa, zdjęcie lub filmik? Prześlij nam przez dziejesie.wp.pl.

Źródło artykułu:WP Kobieta